Niemiecki reportaż: „Slumsy na kółkach – życie w ciężarówce pełnej samotności i alkoholu”
Niemiecki portal Stern opublikował kontrowersyjny, reportaż o kierowcach ze wschodu. Jest to o tyle ciekawy materiał, że przedstawia spojrzenie z zewnątrz na nasze problemy. Czasami potrzebujemy właśnie perspektywy osoby trzeciej, by dostrzec pewne sytuacje z bardziej obiektywnej strony. Obszerne fragmenty zamieszczamy poniżej. Dalecy jesteśmy od tego by zgodzić się ze wszystkimi tezami postawionymi w artykule. W dużej mierze jednak opisuje on faktyczne problemy, które dotykają kierowców na co dzień. Często są to dramaty poszczególnych ludzi. Początkowo chcieliśmy umieścić krótkie streszczenie, natomiast po zapoznaniu się z reportażem zdecydowaliśmy się na obszerniejszą wersję. Naszym zdaniem powinien przeczytać to każdy przed podjęciem decyzji o byciu kierowcą zawodowym. Jest to kolejne potwierdzenie tego, że kierowcom należy się większy szacunek. Często osoby nie mające żadnego pojęcia o specyfice tej pracy wydają zbyt pochopne, niesprawiedliwe opinie.
Życie w kabinie. Życie pełne samotności i alkoholu. Gówniane życie.
„Octaviu ryczy. To długa, wściekła tyrada. W jego kabinie są puste puszki po piwie. Octaviu jest jednym z setek tysięcy kierowców ciężarówek z Europy Wschodniej, którzy gromadzą się na niemieckich parkingach przydrożnych w weekendy. Kierowcy mieszkają w ciężarówkach przez wiele miesięcy poza domem. Mowa o setkach tysięcy kierowców ciężarówek z Europy Wschodniej, którzy spędzają dni i noce na ulicach i w na parkingach u boku 40-tonowych ciężarówek. Pochodzą z krajów bałtyckich, Polski, Węgier, ale przede wszystkim z Bułgarii i Rumunii. Są „Wędrownymi Pracownikami” Europy (Nomadami – w oryginale) – robią swoją robotę. Niemieccy kierowcy dłużej tak nie chcą pracować: zawsze sami na długich trasach, zawsze na granicy dopuszczalnego czasu pracy, zawsze daleko od domu.
Oficjalnie zwykle zarabiają niemieckie wynagrodzenie minimalne, około 2000 euro miesięcznie. Ale tylko ze względu na to, że otrzymują dietę dzienna na wydatki na około 50 euro. Prawda jest jednak taka, że kierowcy mieszkają w ciężarówkach. Życie w kabinie. Życie pełne samotności i alkoholu. Gówniane życie – w imię najniższych możliwych kosztów transportu. W służbie taniej masowej konsumpcji.
Płace Polaków, Czechów i Rumunów są najniższe w Unii Europejskiej.
Samochody ciężarowe z zagranicy stanowią obecnie prawie połowę ruchu samochodów ciężarowych na niemieckich autostradach. Wielu zachodnioeuropejskich spedytorów założyło filie w Europie Wschodniej, aby korzystnie zatrudniać kierowców i rejestrować samochody ciężarowe. Na parkingu Köln-Eifeltor przy autostradzie A4 niemieckie tablice rejestracyjne są ledwo widoczne. Również w wypadkach częściej uczestniczą kierowcy ciężarówek ze wschodu: lądują na barierkach, ulegają wypadkom w korkach, taranują pojazdy na drogach. Ludzie umierają, zwłaszcza po weekendach gdzie nie rzadko alkohol wchodzi w grę.
Gdy Policja autostradowa z Worms w niedzielę w styczniu dokonała kontroli wyjeżdżających ciężarówek, aż 16 kierowców posiadało zbyt duże stężenie alkoholu we krwi i nie dopuszczono ich do dalszej jazdy. W jednym przypadku zmierzono 1,8 promila. Inny był tak pijany, że nie mógł już zrobić testu na alkohol. Liczba samochodów ciężarowych w Europie Wschodniej wzrosła w 2017 roku o około 8 procent. W ubiegłym roku polskie ciężarówki przejechały w Niemczech około 5,4 miliarda kilometrów, kolejne były ciężarówki z Czech i Rumunii. Razem stanowią ponad połowę zagranicznych ciężarówek. Nie wynika to z kwitnącej gospodarki tych krajów. Raczej odwrotnie. Płace są najniższe w Unii Europejskiej.
„Zarabiam średnio 900 euro miesięcznie.”
Przez maksymalnie 56 godzin kierowcy mogą podróżować przez 6 kolejnych dni łącznie z czasem załadunku i czekania – wtedy muszą zrobić przerwę. Przed zakazem jazdy, który rozpoczyna się w nocy z soboty na niedzielę o północy, kierowcy szukają miejsca parkingowego. Jeśli nie dotrzesz na czas, musisz być w drugim rzędzie, tak jak Octaviu (bohater reportażu z Rumunii, który zarabia średnio 900 euro miesięcznie nie widząc przy tym rodziny już od dwóch miesięcy). W każdy weekend tak tworzy się slums na kółkach: między światami osieroconych ludzi, którzy mieszkają w blaszanych mobilnych szałasach, wprawdzie z lodówką, telewizorem i piecykiem, ale z dala od rodziny i przyjaciół, zdani wszyscy na łaskę dysponentów. Każdy, kto spotyka tu przyjaciela, do rozmowy, do picia, ma cholernie dużo szczęścia.
„Ale my też jesteśmy Europejczykami. […] Gdzie powinniśmy iść?”
Kolejnymi bohaterami reportażu są Draco, Piotr, którzy spotkali się na parkingu położonym dalej: Rastchof Frechen. Do wspólnego biesiadowania pod plandeką zaprosili również kolegę Mirceę. Każdego dotykają te same problemy.
- Mircea – pochodzi z Serbii prowadzi Mercedesa Sprintera, narzeka na to że busy nie posiadają ograniczenia prędkości, nie mają tachografów. Wszystko to obniża koszty i zwiększa zysk, ale busiarze są w najniższym stopniu hierarchii wśród kierowców. Zatrudniony jest w firmie córce spedycji z Rumunii. Zarabia płacę minimalną… rumuńską: około 250 Euro miesięcznie. Poza tym dieta dzienna w wysokości 35 euro jeśli jeździ za granicę. Śpi on w „Swoim kurniku” 3 tygodnie, potem wraca na 2 tygodnie do domu. Nie może już tego wytrzymać. Średnio miesięcznie zarabia 900 euro.
- Piotr – z Rumunii (który w trakcie reportażu wypija szklankę wódki na przeziębienie) pracuje dla belgijskiej firmy i zarabia około 2600 euro miesięcznie. Wspiera swoją żonę i synów w kraju, gdzie uchodzą za bogatych. Posiada mieszkanie w mieście, daczę, samochód. Problem w tym, że rzadko tam bywa. Piotr mówi biegle po niemiecku. Studiował ekonomię w swoim kraju i pracował w banku, zanim dostał za kierownicę – przekonały go zarobki. „Wszyscy myślą, że odrywamy tę robotę od Niemców”, mówi i spokojnie wpatruje się w swój kubek. Po krótkiej przerwie mówi: „Ale my też jesteśmy Europejczykami” – a wtedy czujesz: odrobinę gniewu. „Gdzie powinniśmy iść?”
„Czy policja kiedykolwiek zaprowadzi nas do hotelu, jeśli chcą, żebyśmy tam spali?”
Właściwie to parkingowe życie kierowców ciężarówek jest zabronione. W rzeczywistości Piotr, Draco i Mircea nie mogą spędzać tutaj legalnej „długiej przerwy” 45 godzin tygodniowo. Grozi za to do 500 euro kary dla kierowcy i do 1500 euro kary dla przedsiębiorcy. Mimo to parkingi w weekend są pełne.
Tuż obok ciężarówki Draco stoi strażnik patrolu policji autostradowej. Raz za razem patrole jeżdżą w tempie pieszego. Policja patrzy na mężczyzn, ale nikt nic nie mówi. Za zakaz nocnych pobytów odpowiedzialna jest nie tylko policja, ale także Federalne Biuro ds. Transportu towarowego. Ale nawet ta kontrola, jak mówią kierowcy, prawie nigdy nie zdarza się w weekendy.
„Wiemy, że nie możemy być w miejscach odpoczynku”, mówi Piotr „ale gdzie mamy iść? Hotele nie mają miejsc parkingowych dla samochodów ciężarowych.” Bierze łyk ze swojego kubka i znowu pojawia się na jego twarzy gniew. „Czy policja kiedykolwiek zaprowadzi nas do hotelu, jeśli chcą, żebyśmy tam spali?” Mówi i jego koledzy przytakują. Ale oczywiście każdy z nich jest z tego powodu szczęśliwy, ważne żeby zaoszczędzić pieniądze. Otwierają butelkę wina Aldi. „Zawsze to kupuję” – mówi Draco, częstując Mirceę.”
Poniżej video z tego materiału. Polecamy również zapoznanie się z całością reportażu. Odniesienie do niego znajdziecie w źródle.
Źródło i foto: Stern.de
Kwaśniewski
30 marca 2018 @ 14:42
Niech niemiaszki zrobią rachunek sumienia, ostatatnie trzy tygodnie w trasie uswiadomily mnie że jakwieksze bydlo ma parkingu robią niemcy.
Sraja miedzy autami, leją po wlasnych samochodach, podbijaja do nas po zitarretten?
Czy jak te chujowstwo sie i nich nazywa.
Ogolnie rzecz, zwalaja na nas wszystko co najgorsze, sam zjebalem niemca jak najpierw wysikal sie na wlasny zderzak., a następnie wypierdolil kubek po kawie za okno swojego traka.
Stalem obok podszedlem do chuja, grzecznie poprosiłem o otwarcie szyby ,i wjebalem mu ten kubek do kabiny.
Mina bezcenna, za wszystko inne zajebie nas BAG..
Kurwy podjechaly za 5min. po zdarzeniu.
Łatkę mozna, przyjebac każdemu, Polacy nie są święci, ale popatrzmy do okola siebie, dla mnie niemiec, francuz, to gnojek który sra bo mysli że mu wolno!!!
Mirek
30 marca 2018 @ 18:57
Mała prawda ale Polacy nie zarabiają najmniej tylko Niemiecy kierowcy też zarabiają coraz mniej dlatego jest takie zapotrzebowanie 15 lat temu jadali w barach A teraz też gotują w kabinach albo gotowe jedzenie biorą z domu najlepiej oczerniac ine nacje kierowców A sami pracują w Skandynawii i też żyją w kabinach ale najlepiej opisać kogoś pozdrawiam
truckeronroad.com
30 marca 2018 @ 22:05
W tym przypadku potwierdza się powiedzenie że wyjątek stanowi regułę… niestety. Jak nas widzą tak nas piszą, bez względu na to czy są to marginalne przypadki. Zawsze się znajdzie jakiś debil.. i to jego najczęściej dostrzegają inni. Poza tym warto dodać że wielu niemieckich jak i holenderskich kierowców również nie należy do „czyściochów” o zachowaniu nie wspominając…
wafe.l
17 kwietnia 2018 @ 21:38
najlepsze są niemieckie dworce, syf, smród i śmieci. od Lipska po Munster ten sam syf. Na korytarzach łażą i drą mordy. Taka kultura u nich.