Niemcy – Dawid P. jeden z członków gangu złodziei ładunków wypuszczony na wolność
- W niemieckim sądzie zeznawał Dawid P. jeden z członków gangu złodziei ładunków.
- Dawid P. dostawał 1000 złotych za akcję. Tłumaczył, że musi zarabiać bo spodziewa się potomka.
- Oskarżony przyznał się do winy i został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu
Portal lvz.de podał informację o bandzie, która plądrowała ciężarówki na początku tego roku na parkingach w okolicach Lipska. Mieli oni wszystko dobrze zaplanowane i bazowali na podziale obowiązków na każdego członka szajki. Teraz jeden z członków gangu złożył zeznanie przyznając się do winy o opuścił gmach sądu jako wolny człowiek.
„Obserwatorzy” i „czyściciele”.
Dawid P. (40) prawdopodobnie odgrywał niewielką rolę w zorganizowanej strukturze zespołu. Według śledczych, gang „rozpruwaczy plandek” składał się z dwóch grup: „obserwatorzy” wyśledzili możliwe cele, wycinając dyskretne, małe otwory w plandekach ciężarówek, a następnie podglądając ładunek za pomocą kamery teleskopowej. Prokurator Ralph Hornig mówi, że złodzieje sprawdzali, czy załadowano ładunek wartościowy i czy są na to klienci. Jeśli ewentualną kradzież oceniono jako opłacalną, pojawiali się „czyściciele”. Podążali za ciężarówką pojazdem dostawczym i opróżniali naczepy w nocy pod osłoną ciemności.
Helikopter z obrazem termowizyjnym.
Pochodzący z Polski pozwany stał na czatach w czasie gdy jego wspólnicy kradli na parkingu Birkenwald przy A14 między Leipzig-Mitte i Nord w nocy 16 maja. Z węgierskiej ciężarówki ukradli ponad 200 odkurzaczy, a następnie próbowali ukraść rowery z innej ciężarówki. Jak przyznał w sądzie Dawid P. zaparkował on Mercedesa przy wjeździe na parking, aby ostrzec swoich kumpli, gdy przybędzie policja. Jednak tego wieczoru nic nie poszło po myśli złodziei. Niezauważalny dla szajki policjant kryminalny w cywilu obserwował podejrzanych i w odpowiednim czasie wezwał posiłki. Wkrótce potem helikopter policyjny był w powietrzu i nagrywał wszystko kamerą termowizyjną, gdy gang plądrował ciężarówkę.
„1000 złotych za jedną akcję”.
Około godziny 02.15 funkcjonariusze zatrzymali Dawida P., i został on tymczasowo aresztowany. Jednostka szybkiego reagowania podążała także za transporterem ze skradzionym towarem, ale nagle kierowca zatrzymał się na środku autostrady, uciekł i zostawił samochód pełen odkurzaczy. „Brałem udział, bo chciałem zarabiać” – Dawid P. przyznał, że gang obiecał mu 1000 złotych za tę akcję. Jako pracownik budowlany w Polsce otrzymuje 2 500 zł miesięcznie. Jego partnerka życiowa jest bezrobotna, 6 sierpnia urodziło się wspólne dziecko.
Okoliczności łagodzące?
Jak wyjaśniła sędzia Ines Walther biorąc pod uwagę sytuację dochodową, pieniądze oferowane za udział w kradzieży „nie były bez znaczenia”. Jednak zarzuty są nadal ciężkie. „Takie działania prowadzą do znacznych niepokojów, nie tylko dla kierowców ciężarówek” – powiedziała sędzia. Dlatego tylko jego zeznania uratowały Dawida P. przed pójściem do więzienia na długi czas. Sąd obiecał mu wypowiedzieć wyrok w zawieszeniu w przypadku jakiegokolwiek kolejnego zatargu z prawem. Oskarżony spędził już trzy miesiące w areszcie oceniając go jako „straszny”. W związku z tym został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu pod zarzutem udziału w kradzieżach w gangu, jak wnioskował prokurator. Obrońca Denis Matthies zażądał dla swojego klienta o cztery miesiące mniej.
Źródło: Leipziger Volkszeitung